Panie przebacz tym, którzy ostrzeliwują nasze miasto, modlono się wczoraj wieczorem w centrum Mariupola, którego przedmieścia od rana były ostrzeliwane przez artylerię separatystów. Blisko tysiąc ludzi przeszło wczoraj z wielkim krzyżem ulicami Mariupola, modląc się o pokój, wolność i bezpieczeństwo w mieście.
Przedmieścia Mariupola, który od końca sierpnia, na skutek ataku rosyjskich sił od południa znalazł się na linii frontu, od kilku godzin były tego dnia znów ostrzeliwane. Rozejm w tym miejscu nie jest więc przestrzegany. Spotkanie zaczęło się na placu przed teatrem, gdzie licznie przybyli mieszkańcy miasta oraz kilkunastu duchownych z różnych Kościołów chrześcijańskich działających w mieście, poza prawosławnymi z Patriarchatu Moskiewskiego. Obok siebie stali prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego, grekokatolicy, duchowni z różnych wspólnot ewangelickich.
Byli wśród nich także wierni z parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej oraz posługujący tam dwaj paulini, proboszcz o. Leonard oraz wikary o. Paweł. Szczególnie serdecznie przez wszystkich był witany bp Jan Sobiło, biskup pomocniczy z diecezji charkowsko-zaporoskiej, który specjalnie przyjechał z Zaporoża, aby wziąć udział w tej modlitwie oraz dodać ducha swoim kapłanom i wiernym. Organizatorzy marszu, wspólnoty ewangelickie z Mariupola poprosili Biskupa, aby z paulinami szedł na jego czele. Przemarsz ochraniała milicja oraz ochotnicy z Gwardii Narodowej. Droga krzyżowa zaczęła się symbolicznym wypuszczeniem przez biskupa i duchownych gołębi, symbolizujących wolę pokoju i protest przeciwko toczącej się wojnie.
Przez blisko pół godziny marsz podążał przez centrum miasta na plac centralny, gdzie stał wielki pomnik Lenina, który obalono niedawno. Duchowni różnych wyznań odmawiali modlitwę „Ojcze Nasz”, także w języku polskim oraz inne modlitwy. Zmierzchało, gdy kolumna dotarła na plac. Tam przy wielkim aplauzie wszystkich, okrzykach Alleluja oraz brawach, zatknięto krzyż, przewiązany czerwoną szarfą przed pustym cokołem, na którym do niedawna stał Lenin. Rozpoczęły się śpiewy, modlitwy i wystąpienia duchownych. Tłum gęstniał, gdyż do zgromadzenia dołączyli ludzie z miasta.
We wszystkich wystąpieniach podkreślano, że Mariupol w swojej historii nigdy nie był świadkiem takiej demonstracji jedności wszystkich żyjących tu wspólnot i Kościołów chrześcijańskich. – Trzeba było wojny, strachu i zagrożenia, abyśmy znów byli jedno i mieli odwagę wspólnie wyjść na ulice naszego miasta, mówił jeden z duchownych prawosławnych. Przedstawicielka wspólnot ewangelickich w imieniu wszystkich wyraziła akt pokuty, za grzechy całej wspólnoty mieszkańców miasta, za lata niewierności Panu Bogu, kłaniania się innym bożkom, za wspieranie ateizmu i komunizmu.
Stale powracała także modlitwa o pokój i prośba o ocalenie miasta od wojennych zniszczeń, jakich doświadczają sąsiednie rejony Donbasu. Modlono się za żołnierzy i ochotników, pełniących straż na rogatkach miasta oraz na linii umocnień, przebiegającej tuż pod, położonymi po wschodniej stronie miasta, osiedlami. Modlono się także za tych, którzy miasto oblegają oraz go ostrzeliwują. Bp Sobiło zabierając głos pod pomnikiem mówił o święcie wszystkich chrześcijan, którzy w tak trudnym momencie dają świadectwo niezwykłej jedności. Wzywał do wspólnej modlitwy do Boga Ojca o ocalenie miasta przed wojną i zniszczeniem. – To był niesamowity wieczór, mówił później ks. biskup. Odczuwało się, że ludzie modlą się całym sercem.
Myślę, że w tym momencie wszyscy odczuwaliśmy działanie Ducha Świętego, który pragnie nas zjednoczyć. Wstrząsające było to świadectwo zawierzenia, że jedynie Bóg Jedyny może nas obronić i ocalić. Ks. Biskup dodał, że jest pod wrażeniem postawy obu paulinów, młodych kapłanów, którzy z wielką odwagą i zaangażowaniem uczestniczą w życiu miasta. Nikt nie wie, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń, ale większość mieszkańców oraz kapłanów jest zdeterminowana, aby nie dać się zastraszyć i pozostać w Mariupolu, wspierając także obrońców miasta. Gdy pytałem o. Leonarda, co zamierzają dalej robić, ich klasztor znajduje się zaledwie kilka kilometrów od linii frontu odpowiedział, że pozostaną wierni paulińskiej tradycji, nie opuszczania klasztorów i parafii w chwilach zagrożeń. – Nie uciekliśmy kiedyś przed Szwedami, nie uciekniemy i teraz.
Andrzej Grajewski z Mariupola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz