Nazwanie Internetu "rzeczą dobrą" i "darem Boga" nie jest w Kościele nowością, ale wezwanie ludzi wierzących do tego, żeby sieć przekształcali w miejsce bliskości i czułości - już tak. Nawiązuję tu oczywiście do orędzia papieża Franciszka na 48. Dzień Środków Społecznego Przekazu, który w Polsce obchodzi się (albo i nie, bo w wielu parafiach nie było o tym ani słowa) w trzecią niedzielę września.
W przesłaniu Franciszka nie brakuje odniesień do mediów w ogóle, jednak szczególną uwagę papież skupia właśnie na Internecie, który w jego przekonaniu "stwarza ogromne możliwości spotkania i solidarności między wszystkimi". Franciszek wierzy, że projekt przekształcenia sieci cyfrowej w sieć połączonych ze sobą ludzi jest realny. A jeśli tak, to mamy bardzo wysoko ustawioną poprzeczkę - koniec z pławieniem się w autolansie, koniec z polerowaniem własnego egocentryzmu i hejtowaniem.
Czytając orędzie papieża trudno opędzić się od pytań układających się ostatecznie w swoisty rachunek sumienia dotyczący internetowego poletka. Czy moja obecność w sieci przekłada się na jakieś dobro świadczone innym? Czy wprowadzam w jej obieg rzeczy wartościowe? Czy treści, które publikuję łączą ludzi? Czy pamiętam, że wszyscy użytkownicy Internetu - bez wyjątku - są dziećmi Boga? Czy korzystam z sieci w taki sposób, żeby mnie to rozwijało? Czy nie odcinam się od bliskich, którzy są po tej samej, co ja stronie ekranu laptopa? Czy przynajmniej próbuję zrozumieć tych, których nie rozumiem? Czy potrafię wsłuchać się w sposób myślenia inny od mojego własnego i go docenić? I w końcu: czy pokazuję - także sobą - obraz Kościoła, który "ma być domem wszystkich"?
Chyba warto odpowiedzieć sobie na te pytania (i wiele innych zainspirowanych tekstem Franciszka), bo mam wrażenie, że chrześcijanie w sieci zachowują się niekiedy tak, jakby obszar ich działań w Internecie był w dziwny sposób wyłączony spoza rzeczywistości objętej Dekalogiem. Dlatego warto na serio potraktować horyzont zarysowany przez papieża i podane przez niego wskazówki zaczynając od tej, by spokojnie i głęboko zastanowić się nad własną obecnością na "cyfrowych drogach".
Angielski czasownik "rethink" oznacza przemyśleć coś raz jeszcze. Właśnie taką nazwę nadała swojemu projektowi 13-letnia Trisha Prabhu, która znalazła się w gronie finalistów tegorocznego ogólnoświatowego konkursu naukowego Google Science Fair (zwycięzców poznamy 23 września). Dziewczyna wymyśliła prosty, a zarazem genialny mechanizm przeciwdziałania wśród nastolatków przemocy w sieci. Po napisaniu jakiegoś tekstu czy komentarza oczom internauty ukazuje się komunikat, który każe mu się ponownie zastanowić (rethink), czy na pewno chce to opublikować. Badania przeprowadzone przez Trishę na kilkuset osobach pokazały, że 93.43% z nich rezygnowało z wrzucenia do sieci obraźliwych postów.
Jaki to ma związek z orędziem Franciszka na 48. Dzień Środków Społecznego Przekazu? Ano taki, że i my zdecydowanie powinniśmy uruchomić w sobie taki mentalny mechanizm rethink
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz