środa, 13 lutego 2019

Warunki prowadzenia przez Ducha Świętego - konferencja 3

STOPIEŃ 1
o. Laurenty
Konf. 3

Warunki prowadzenia przez Ducha Świętego
Już wcześniej mówiliśmy nieco o warunkach prowadzenia przez Ducha Świętego: pierwszym warunkiem jest konsekwentne oddanie wszystkich dziedzin życia Jezusowi; nauczyliśmy się, że tylko dzięki odnowionemu i ukształtowanemu przez słowo Boże myśleniu można rzeczywiście prawidłowo obchodzić się z mową Boga. Bez zobowiązującego podporządkowania w kręgu zaangażowanych chrześcijan i akceptacji korekty popadamy w niebezpieczeństwo, że będziemy chodzić własnymi ścieżkami. Podobnie musimy się nauczyć trzeźwo rozróżniać różne źródła impulsów, oddzielać je od siebie.
Poza tym w Piśmie Świętym jest jeszcze dużo wskazówek i warunków, które trzeba uwzględnić, aby być pewnie prowadzonym przez Boga.
1. Jednym z warunków jest, żeby mieć czas na regularną modlitwę i czytanie Pisma Świętego. Ludzie, którzy byli i są dalej prowadzeni, to ci, którzy wiele czasu spędzają nie tylko na rozmowie z Bogiem, ale także na cichym przebywaniu w Jego obecności i słuchaniu Go.
W naszym myśleniu jesteśmy wielokrotnie tak zajęci, że kiedy mamy czas na czytanie Pisma i modlitwę, nie możemy znaleźć wewnętrznego uspokojenia, lecz przez głowę przebiegają nam wszelkie możliwe terminy, telefony, zakupy itd. Wtedy to nie ma sensu. Dlatego można zrobić  tak, że pierwsze dziesięć minut spędzić, zapisując w kalendarzu rzeczy, które są do zrobienia, zrobić to z pomocą Ducha Świętego. Potem o wiele łatwiej będzie skoncentrować się na Bogu.
2. Dalszym warunkiem prowadzenia przez Ducha Świętego jest to, żebyśmy rozwijali w sobie czułe sumienie na to, co czynimy lub mówimy.
Czyste sumienie jest absolutnie konieczne, aby odróżniać głos Ducha Świętego od innych impulsów.
Prowadzenie zawsze będzie upośledzone lub źle zrozumiane, jeśli chcesz zatuszować swój grzech w życiu.
Gdybym w mym sercu zamierzał nieprawość, Pan by mnie nie wysłuchał (Ps 66, 18).
Więc daj sobie trochę czasu przed Bogiem, aby On mógł odkryć twoje fałszywe motywy oraz postawy, abyś mógł być od tego wolny.
Kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną (Ps 19, 13). Duch
Jeśli pozostały ci złe nawyki, chcesz zatuszować swój grzech, nie jesteś z prawdy i nie będziesz mógł słuchać głosu Jezusa.
Jeżeli chcesz być w życiu prowadzony przez Boga i pragniesz, aby Bóg powierzył ci prawdę, musisz się nauczyć wierności w małych rzeczach.
Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? (Łk 16, 10-11) Bóg pragnie najpierw wierności w małych sprawach w codzienności, rodzinie, pracy zawodowej, wspólnocie — zanim powierzy nam rzeczy wielkie.
Jezus ma ci o wiele więcej do powiedzenia, niż ośmielasz się teraz śnić i marzyć. Ale to wszystko zależy od tego, czy będziesz to potrafił unieść bez wyniosłości lub załamywania się pod ciężarem odpowiedzialności.
W Piśmie Świętym czytamy o pełnych mocy mężach Bożych, którzy mieli zaufanie do Pana i do których Bóg w sposób nadzwyczajny przemawiał. Jaki był powód, że Bóg właśnie do nich przemawiał przez sny, przepowiednie lub też twarzą w twarz? Jaka była tajemnica ich relacji z Bogiem? Jedno jest jasne, że:
U Boga nie ma względu na osobę (Rz 2, 11).
On chce być w ścisłej relacji z każdym, ale ty musisz osiągnąć duchowy wzrost, żebyś mógł Bogu ufać i żebyś mógł to unieść.
Kiedy zanalizujemy osobowości poszczególnych mężów Bożych, zauważymy, że wgląd w duchowe rzeczy nie przypadł im w udziale niespodziewanie, ale każdy z nich jak każdy inny człowiek musiał najpierw podjąć walkę ze swoimi wadami, zanim Bóg okazał im swe zaufanie i zaczął posługiwać się nimi w nadzwyczajny sposób. Z dużej liczby przyjrzyjmy się dwóm - Danielowi i Mojżeszowi.
Daniel ależał do tych młodych mężczyzn z bogatych i wykształconych rodzin izraelskich, którzy zostali uprowadzeni do Babilonu w czasach panowania króla Nabuchodonozora. Tam po trzyletnim „praniu mózgu" mieli wszyscy oduczyć się wpojonych im zwyczajów i tradycji, a potem służyć na dworze jako doradcy.
Taka była sytuacja młodego Daniela. Jak miał się zachowywać? Nie było możliwości powrotu do rodzinnego kraju. Był młody i inteligentny, miał całe życie przed sobą. Czy nie było najmądrzejszą rzeczą podporządkować się i wziąć to, co najlepsze w tej złej sytuacji?
A jak ty zachowałbyś się na jego miejscu? Wszyscy w mojej klasie robią to samo. Jak to wygląda, jeśli jestem jak nieobecny podczas jakiejś imprezy albo nie chcę powielać innych, niedobrych wzorców zachowania? Bóg szuka ludzi, którzy podporządkowują Mu się bezkompromisowo i podążają prostą drogą za Panem. Jednego takiego znalazł w Danielu.
Daniel powziął postanowienie, by się nie kalać potrawami królewskimi ani winem, które król pijał. Poprosił więc nadzorcę służby dworskiej, by nie musiał się kalać (Dn l, 8).
To postawa, jakiej Bóg szuka u ciebie i u mnie - mocnych zasad w sercu: nie kalać się, lecz trzymać się zasad Bożych, choćby miało to wiele kosztować.
Po tym, jak Daniel dowiódł swej postawy przed Bogiem, odkrywamy w nim mądrego i prowadzonego przez Boga męża obdarzonego głębokim poznaniem myśli Bożych i umiejętnością pomagania swoim współplemieńcom.
Ta sama postawa w twoim sercu będzie kluczem do życia pod kierunkiem Ducha Świętego.
Mojżesz wysuwa się na czoło pośród wszystkich mężów Bożych.
Mojżesz prowadził swój naród dzięki bezpośredniej rozmowie z Bogiem.
A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem (Wj 33, 11).
Dobrze jest zapytać o cechy, które czyniły Mojżesza mężem Bożym. Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi (Lb 12, 3).
Oto klucz do ścisłej relacji Mojżesza z Bogiem: pokora, uprzejmość i delikatność w stopniu, jakiego nikt inny nie osiągnął w jego otoczeniu.
Czy chcesz być prowadzony przez Ducha Świętego, poznawać codziennie Jego głos i kształtować w ten sposób swoje życie? To naucz się takiego zachowania!
Fakt, że był wierny, sprawdzony i godzien zaufania w zadaniach, do których Bóg go wyznacza - to uczyniło Mojżesza mężem, z którym Bóg obchodził się inaczej niż zwykle. Interesujące, na co Bóg kładzie nacisk! Zastosuj to w życiu, a zobaczysz, jak zmieni się postawa Boga względem ciebie.
Być może jęknąłeś wewnętrznie i mówisz sobie, że to za trudne dorosnąć do takiego poziomu. Pomoże ci jednak świadomość, jakim człowiekiem był Mojżesz w młodości, na początku swej drogi do Pana. Miał on zalety, których Bóg szuka u każdego, komu ma powierzyć swoją misję.
Dzięki wierze Mojżesz, gdy dorósł, odmówił nazywania się synem córki faraona, wolał raczej cierpieć z ludem Bożym, niż zażywać przemijających rozkoszy grzechu. Uważał bowiem za większe bogactwo znoszenie zniewag dla Chrystusa niż wszystkie skarby Egiptu, gdyż patrzył na zapłatę (Hbr 11, 24-26).
Mojżesz wyznaczył sobie właściwe priorytety. A co ty uważasz za najważniejsze w życiu? Kompromisy nie liczą się w oczach Bożych: On oczekuje jasnej decyzji. Mojżesza prawdopodobnie kosztowała dużo taka decyzja. Wychował się w zbytku królewskiego dworu, był obznajomiony z mądrością egipską, miał przed sobą karierę, a jednak wybrał trwanie z ludem Bożym i cierpienie z nim, a nie doczesne rozkosze na dworze faraona.
Bóg nie szuka ludzi doskonałych, lecz ludzi, którzy nie idą na kompromisy. Poza płomiennym podążaniem za Panem znamy również cały szereg negatywnych zachowań Mojżesza. Lamentował i był nieopanowany, w afekcie zabił Egipcjanina, który gnębił Hebrajczyka (por. Wj 2, 12). Kiedy Bóg powołał go do życiowego zadania na górze Horeb, Mojżesz poczuł, że nie jest do tego zdolny, był pełen niewiary, kompleksu niższości i próbował się uchylić od zadania. Ale Bóg był w stosunku do niego bardzo miłosierny. On widział w Mojżeszu to, czego on sam nie był jeszcze świadomy. Dopiero kiedy Bóg obiecał mu Aarona jako „tubę nagłaśniającą", Mojżesz okazał posłuszeństwo. Taki był początek Mojżesza: nieopanowany, gnębiony kompleksem niższości, pełen niewiary, niezdolny, by mówić. A potem dowiadujemy się, że był to najbardziej delikatny i godny zaufania człowiek.
Czy wiążesz nadzieje ze swoimi negatywnymi zachowaniami i bolesnymi dla ciebie problemami, z powodu których uważasz się za niezdolnego do służby Bożej? Pokaż Bogu, tak jak Mojżesz, że stawiasz Go ponad wszystkim innym na świecie. A On przygarnie cię jak kochający Ojciec i będzie wychowywał tak, że poddasz się prowadzeniu przez Ducha Świętego.

Świadek subiektywny przemawia - prowadzenie aktywne
Po tym, jak omówiliśmy wymagania i kryteria przemawiania Ducha Bożego, dotarliśmy do rozważenia, jak w praktyce wygląda mówienie tego subiektywnego świadka.
Nasza dusza wraz z rozumem przyjmuje impulsy od Ducha Świętego i decyduje potem, czy chce za nimi podążyć.
W rozmowach z innymi chrześcijanami o tym, jak można wyczuć mowę Ducha Świętego, często podkreśla się, że Jego impulsy można czasami odbierać jak wewnętrzne „mruczenie" bez konkretnego mówienia. Gdy właśnie robisz coś złego, ten wewnętrzny świadek zatrzymuje cię i składnia do ponownego przemyślenia tej sytuacji. W odwrotnej sytuacji odczuwasz akceptującą obecność, która wskazuje, że jesteś na dobrej drodze.
W innych sytuacjach zauważamy jasność w toku myślowym, tak że możemy tylko stwierdzić: sam sobie tego nie wymyśliłem, zaświadczył o tym Duch Boży mojemu duchowi.
Czasami Duch Święty przemawia do ciebie bezpośrednio, ale tak, że inni nie mogą tego usłyszeć. Często czytamy o tym:
„Podejdź i przyłącz się do tego wozu!" - powiedział Duch do Filipa (Dz 8, 29).
Kiedy Piotr rozmyślał jeszcze nad widzeniem, powiedział do niego Duch: „Poszukuje cię trzech ludzi. Zejdź więc i idź z nimi bez wahania, bo Ja ich posłałem" (Dz 10, 19-20).
Gdy odprawiali publicznie nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: „Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem" (Dz 13, 2).
Przybył do nas Agabos, wziął pas Pawła, związał sobie ręce i nogi i powiedział: „To mówi Duch Święty: Tak Żydzi zwiążą w Jerozolimie męża, do którego należy ten pas, i wydadzą w ręce pogan" (Dz 21, 11).
We wszystkich tych przypadkach fascynujące jest, jak konkretnie Duch Święty przemawia do osób i udziela wskazówek.
Z pewnością dostrzegamy też niebezpieczeństwo tego, gdyby ktoś wstał i innym chrześcijanom wskazywał w ten sposób drogę. Biblia zaświadcza, że jest to możliwe i właściwe, a mimo to zaraz pojawia się uzasadnione pytanie: „Czy to jest rzeczywiście głos Ducha Świętego, czy też tylko ludzkie życzenia i pragnienia?". Wszyscy doskonale wiemy o katastrofalnych skutkach fałszywie wypowiedzianego polecenia.
Kiedy przyglądamy się fragmentom Dziejów Apostolskich o Duchu Świętym w kontekście księgi, za każdym razem odkrywamy, że Duch Święty nigdy nie daje konkretnej wskazówki nagle „jak grom z jasnego nieba", ale zawsze przygotowuje sytuację i udziela potwierdzenia.
Jest to dla nas niezwykle ważne w osobistym podejściu do mowy Ducha Świętego. Jeśli od kogoś innego albo osobiście od Ducha Świętego otrzymujesz konkretną wskazówkę - a to przesłanie nie było przygotowywane w twoim sercu, lecz pojawia się całkiem niespodziewania jako nowa myśl, to albo ta druga osoba się myli, albo jest to bardzo ważna wskazówka Boża co do twojej przyszłości i planów, jakie bóg wiąże z Tobą. Więc weź te słowa i odłóż je na razie „do szuflady”, i poczekaj na dalsze potwierdzenia i wskazówki. Ale nie reaguj natychmiast na taki zaskakujący impuls.
Na przykład przychodzi ktoś do Ciebie i przekazuje słowo prorockie, że Bóg chce się posłużyć tobą w  pracy ewangelizacyjnej w krajach bliskiego wschodu. I te słowa trafiają cię jak grom, bo całe dotychczasowe twoje myślenie było skierowane na podjęcie pracy z dziećmi w rodzinnym mieście. Co masz myśleć? ponieważ bóg nie przygotował cię wcześniej, więc spokojnie odkładasz ta wskazówkę na bok i zapominasz o niej. Chyba, że Bóg potwierdzi te słowa później w inny sposób.  Ale jeśli masz serce otwarte na prześladowanych chrześcijan, ale nie rozmawiałeś jeszcze z nikim na ten temat, to możesz te słowa wziąć za potwierdzenie, że Bóg przygotowuje cię do dalszej drogi.

Subiektywne impulsy, za którymi ostrożnie podążamy, Bóg stale potwierdza przez okoliczności i dalsze wypowiedzi. Więc nigdy nie jesteśmy w działaniu skazani na zbyt ryzykowne decyzje. Jeśli to pochodzi od Boga, to dalsze potwierdzenie nadejdzie. Prowadzenie przez Ducha Świętego jest więc czymś namacalnym, co można sprawdzić.
Jeśli Duch święty dał ci konkretne wskazówki, to nie pozostaniesz tylko przy jednym impulsie. Okoliczności i dalsze wypowiedzi Ducha Świętego potwierdzą ten impuls.
Duch Święty nie dodaje czegoś nowego do Biblii, wyjaśnia już raz podaną prawdę, aby ją na nowo przypomnieć. W ten sposób Jezus tłumaczy zadania Ducha Świętego:
A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14, 26).
Kiedy Duch Święty będzie nas pouczał - nigdy nie będzie podawać informacji wychodzących poza Pismo Święte, lecz będzie tylko wyjaśniał kontekst i mądrość słowa Bożego oraz ją podkreślał. Jeżeli tak nie jest, musimy z „orędzia" zrezygnować.  Duch Święty nigdy nie przekaże absolutnie nowej treści, lecz zawsze coś związanego z mądrością Pisma, którą wyjaśni i uwypukli.

Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali udać się do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im, przeszli więc Myzję i zeszli do Troady (Dz 16, 6-8). Naszą uwagę natychmiast zwracają sformułowania takie jak: „Duch Święty zabronił im" albo „Duch Jezusa nie pozwolił im". Najwyraźniej zostało tu zaprezentowane specyficzne prowadzenie, które możemy nazwać powstrzymującym działaniem Ducha Bożego.
W naszych rozważaniach  powinniśmy uwzględnić, że Bóg ma swój plan, by przygotować sytuacje i ludzi. Często tego nie dostrzegamy i dlatego czekanie przychodzi nam z takim trudem.
Nawet jeśli właśnie wiemy, co mamy robić, musimy jeszcze zawsze zapytać, kiedy jest właściwy czas na działanie. Czym innym jest usłyszeć mowę Boga, a czym innym wiedzieć, czy i kiedy ją realizować. Być może jest tak, że Bóg mówi, a my powinniśmy potem czekać, aż nadejdzie właściwy czas.
Nawet jeśli Bóg często przemawiał, to musimy czekać, ponieważ On ma swój plan co do czasu i chce wykorzystać ten czas, aby nas i innych przygotować na określone okoliczności. Ten czas, kiedy wielokrotnie dostajemy jedynie powstrzymujące impulsy, ma dużą wartość dla duchowego ubogacenia.
Wróćmy teraz do tekstu biblijnego: Paweł i jego towarzysze otrzymali co prawda polecenie zorganizowania misji na całym świecie, ale nie wiedzieli, w jakim kierunku mają się udać. Dokądkolwiek się zwrócili, otrzymywali powstrzymujące impulsy Ducha Świętego.
To jest bardzo ciekawe: apostołowie w okresie niepewności zawsze się przemieszczali, szli z jednej miejscowości do drugiej i nastawiali uszu, by odczytać duchowe znaki. Więc zachowywali zasadę działania i słuchania.
Gdy chodzi o rozpoznawanie woli Bożej, ważne jest, aby pozostawać „w ruchu". Każde kurczenie się i chowanie do wewnątrz, aby na pewno usłyszeć coś od Boga, niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo. Albo słyszę nagle zbyt wiele wskazówek i zauważam, jak moja wyobraźnia coś mi wmawia, albo szatan wykorzystuje tę napiętą sytuację, by w tym czasie wzbudzić jakąś iskrę. Człowiek jest jeszcze bardziej zagubiony niż wcześniej.
 Jeśli stoimy nieruchomo, często nie rozpoznajemy, w jakim kierunku mamy iść, ale jeśli powoli się poruszamy i spełniamy nasze zadania, łatwiej będzie rozpoznać Boże „tak" lub „nie" albo też znak „czekaj".
Jeśli zaczynasz działać ostrożnie, będziesz bardziej podatny na prowadzenie, jak doświadczyli tego Paweł i jego współpracownicy.
Po dłuższym czasie szukania Paweł otrzymał pewnej nocy w wizji wskazówki bezpośrednio wyznaczające drogę.
W nocy miał Paweł widzenie: jakiś Macedończyk stał przed nim i błagał go: „Przepraw się do Macedonii i pomóż nam!". Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię (Dz 16, 9).

Kolejne fragmenty Dziejów Apostolskich pokażą nam, jak Duch Święty przygotowywał Pawła na trudności.
A teraz, przynaglany przez Ducha, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście (Dz 20, 22—23).
Paweł otrzymuje nie tylko wskazówkę, że w Jerozolimie czekają go trudności, lecz że w każdym mieście będą czekać go prześladowania - i uzyskuje potwierdzenie nie tylko on sam, lecz także jego bracia.
Sam fakt, że pojawiły się trudności, nie był powodem, aby przerwać podróż. Przyjął to jako potwierdzenie, że musi przygotować się na tę trudną sytuację. Tak więc mógł teraz mieć pewność, że jest to wola Boża i nie potrzebuje się martwić o swój los.
Przy ocenie mowy Ducha świętego nie powinniśmy poszukiwać najprzyjemniejszego czy najmniej niebezpiecznego wyjaśnienia, lecz. dokonać prawidłowej oceny w kontekście innych wskazówek. Naj-wygodniejsza droga nie zawsze jest tą właściwą. Czasami Bóg nas przygotowuje również na smutki, żebyśmy mogli odpowiednio zareagować, kiedy nas  spotkają. Paweł nie był zdania, że ta mowa Ducha Świętego określała przeznaczenie, to znaczy, że musi się stać dokładnie tak, jak było zapowiedziane. Przyjmował proroctwa jako wskazówkę, aby podjąć walkę poprzez modlitwę i przygotowywać się.
Proszę więc was, bracia, przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, i przez miłość Ducha, abyście udzielili mi wsparcia modłami waszymi za mnie do Boga, abym wyszedł cało z rąk niewiernych w Judei i by moja posługa na rzecz Jeruzalem została dobrze przyjęta przez świętych (Rz 15, 30-31).
Kiedy Bóg przemawia przez Ducha Świętego w jakiejś sytuacji, zapowiadając coś konkretnego, to nie znaczy, że dokładnie tak ma się wydarzyć, lecz że to się wydarzy, jeśli pewne warunki i postawy się nie zmienią. Paweł był zdania, że modlitewne zmagania chrześcijan mogą zmienić zapowiedziane wydarzenia.
To rzuca pewne światło na sytuację, kiedy otrzymujemy prorocze zapewnienia. Proroctwa osobiste, które otrzymujesz, niekoniecznie muszą się zgadzać. Ich zgodność czy wypełnienie zależy od pewnych warunków.
Oczywiście, istnieją w Piśmie Świętym proroctwa, na które nie da się wpłynąć. Chodzi szczególnie o historię zbawienia i o powtórne przyjście Jezusa. Ale proroctwo, które dotyczy naszego osobistego życia wiary, nie jest z góry wolne od jakichś zakłóceń. U Ezechiela czytamy:
A kiedy powiem do występnego: Z pewnością umrzesz, on zaś odwróci się od swego grzechu i zacznie postępować według prawa i sprawiedliwości: oddając zastaw, zwracając, co ukradł, żyjąc według praw, które dają życie, nie dopuszczając się zbrodni, to z pewnością zostanie on przy życiu i nie umrze. Żaden z popełnionych przez niego grzechów nie będzie mu poczytany. Postępuje według prawa i sprawiedliwości, ma więc pozostać przy życiu (Ez 33, 14-16).
Bóg mówi w sposób niebudzący wątpliwości: „Z pewnością umrzesz". Podczas uważnej lektury dobrze jest zauważyć, że Bóg nie uważa wyroku za niepodlegający zmianie, lecz daje szansę, że go odwoła, jeśli człowiek będzie żałował swoich grzechów, zadośćuczyni i będzie żył w sposób święty. Spełnienie tego proroctwa nie jest więc przesądzone, lecz osoba zainteresowana ma na to wpływ.
Gdy Bóg daje do zrozumienia jakiejś grupie modlitewnej przez wizję albo słowo poznania, że przez nich pobłogosławi całe miasto i doprowadzi przez nich do przebudzenia, nie znaczy to jeszcze, że na pewno się to dokona. To się dokona, jeśli grupa modlitewna przyjmie wizję lub słowo jako bodziec, aby dalej trwać w dyscyplinie i posłuszeństwie Panu i wzrastać duchowo. W przeciwnym razie Bóg po prostu zabierze im to powołanie i ewentualnie powierzy komuś innemu.
Te Boże zasady powinniśmy z rozwagą uwzględnić, kiedy mamy do czynienia z obietnicami, i powinniśmy się naprawdę z tym liczyć.
Obietnica, która była ci dana jako wyrok czy błogosławieństwo, nie znaczy jeszcze, że absolutnie to się wydarzy Jej spełnienie zależy od twojego posłuszeństwa i od twojej duchowej dyscypliny.

Pokój Chrystusowy -prowadzenie pasywne
A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni! (Koi 3, 15)
We wszystkich decyzjach ten wewnętrzny pokój współdziała z nami i ma być dla nas wskazówką, czy to, co czynimy, jest właściwe. Bóg chce prowadzić nas po właściwych ścieżkach i, jeśli tak jest, to potwierdza to pokojem, którego nam udziela, w przeciwnym razie niepokojem, który w nas wzbudza.
Paweł opisuje pewną sytuację ze swego życia.
Kiedy przybyłem do Troady, by głosić Ewangelię Chrystusa, a bramy były mi otwarte w Panu, duch mój nie zaznał spokoju, bo nie spotkałem Tytusa, brata mojego. Pożegnałem się przeto i wyruszyłem do Macedonii (2 Kor 2, 12-13).
Widzimy tutaj, jak dla Pawła brak pokoju w duchu był wskazówką, że nie powinien dłużej pozostawać w Troadzie, lecz przyjąć go jako Bożą wskazówkę, że ma dalej podążać do Macedonii. Nawet otwarte drzwi nie mogły go zatrzymać. Sam fakt, że mamy wspaniałe warunki działania misyjnego, nie oznacza na pewno, że jesteśmy na właściwym miejscu.
O gdybyś zważał na me przykazania, stałby się twój pokój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale. „Nie ma pokoju dla bezbożnych" - mówi Pan (Iz 48, 18. 22).
Nie będziesz mógł zachować trwałego pokoju w sobie tak długo, jak długo istnieją sprawy, które odgradzają cię od twojego Pana. Brak przebaczenia, ukryte grzechy i namiętności, zaniedbane zadania, które Bóg położył ci na sercu - te sprawy czynią, cię kimś, kto nie żyje według praw, ponieważ wie, że one istnieją, a ich nie przestrzega.

 Wzór prowadzenia w Dziejach Apostolskich
Po pierwsze: odkrywamy ciągłe i spontaniczne gło¬szenie Ewangelii wraz ze znakami. Gdziekolwiek się uczniowie znajdowali, wszędzie głosili Ewangelię - nie było dla nich pytania o jakieś specjalne prowadzenie albo jakiś nadprzyrodzony impuls. To jest bardzo waż¬ne, żebyśmy zobaczyli, jak często zaczynamy być „zbyt duchowi" - mamy po prostu być świadkami w miejscu pracy albo w życiu publicznym. Zdarza się, że niektó¬rzy myślą, iż dopiero wtedy powinni coś powiedzieć o Jezusie, kiedy Bóg ich do tego bezpośrednio poprowa¬dzi. Często taka postawa jest tylko zasłoną dla uchylania się od bycia świadkiem. Do dawania prostego świadec¬twa nie potrzebujemy powołania, mamy to robić zawsze tam, gdzie jesteśmy. Wśród chrześcijan nie było czasów, kiedy musieli iść i głosić; nie potrzebowali zachęty czy zaproszenia Ducha Świętego, aby ewangelizować, gdyż należało to czynić w życiu codziennym.
Nie potrzebujemy wcale pytać Boga - a często uwa¬ża się to za konieczne - abyśmy sami odpowiedzieli sobie na rzeczy, które są jasne, na przykład czy mamy organizować ewangeliza¬cję uliczną albo zaprosić sąsiadów? To jest tak oczywisty nakaz misyjny, że jeśli Bóg chciałby inaczej, to by nam o tym powiedział.
Więc nigdy nie ma powodu, aby trzymać ręce w kie¬szeniach i mówić, że nie wiem, czy Bóg tego ode mnie chce. Zawsze możemy coś dla Niego zrobić. Chciałbym teraz rozprawić się z myśleniem, że dopiero wtedy możemy coś robić, kiedy Bóg dal nam jasne polecenie. Z pewnością Bóg ma określoną drogę dla twojego życia, ale nawet jeśli jej w pełni nie widzisz, to nie rezygnuj, lecz korzystaj z okazji tam, gdzie możesz być użyteczny w swojej wspólnocie.
Mamy znów okazję nauczyć się czegoś z postawy pierwszych chrześcijan:
Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli (Dz 4, 20).
Jest to jeden z kluczowych dla wzrostu pierwotnej wspólnoty wersetów.
Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie (Dz 5, 42).
Jeśli chodzi o nauczanie i ewangelizowanie, nie musieli pytać Boga, było to ich codziennym zajęciem.
Ciekawe jest, że nawet prześladowania nie wywoływały u nich wątpliwości co do działalności misyjnej. Jest to nam bardzo bliskie: kiedy pojawiają się trudności, zapytujemy się i modlimy, czy mamy dalej ewangelizować, czy raczej milczeć? Kiedy została rozpętana ogromna kampania prześladowań przeciwko gminie chrześcijańskiej w Jeruzalem (Dz 8, 1-3), Szczepan został zabity, inni zostali wtrąceni do więzienia albo przepędzeni, czytamy jako rzecz oczywistą:
Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo (Dz 8,4).
Nie było tam żadnego specjalnego zastanawiania się, postu, zapytywania: „Co mamy robić dalej?". Boża wola była dla nich jasna i nie trzeba było o nią pytać na nowo:
Idźcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody... (Mt 28, 19).
Z tej postawy możemy się wiele nauczyć!
Paweł rozwinął nawet w swojej taktyce ewangelizacyjnej pewne sposoby postępowania, kiedy przybywał do nowego miasta. Wyszukiwał tam miejsce, o którym z doświadczenia było wiadomo, że gromadzi się tam wielu ludzi - synagogę.
Przeszli przez Amfipolis i Apolonię i przybyli do Tesaloniki, gdzie Żydzi mieli synagogę. Paweł według swego zwyczaju wszedł do nich i przez trzy szabaty rozprawiał z nimi (Dz 17, 1-2).
To wyrażenie: „według swego zwyczaju" pokazuje, że nie ma uzasadnienia pogląd, iż pierwsi chrześcijanie przechodzili z miejscowości do miejscowości wyłącznie prowadzeni bezpośrednio przez Ducha Świętego. Najwyraźniej nie zawsze tak było! Raczej - podobnie jak Paweł - posługiwali się odnowionym umysłem, który nauczył ich myśleć w kategoriach Bożych, i rozważali, która z miejscowości będzie na początek najkorzystniejsza do głoszenia Bożego słowa. A potem dążąc do celu, pracowali i pozostawali otwarci na korektę ze strony Boga. Pozostawali w ruchu i być może Bóg wykorzystywał tę sytuację, aby otwierać im kolejne drzwi.
W Filippi była podobna sytuacja. W tym mieście nie było synagogi i zaczęli szukać innego miejsca:
W tym mieście spędziliśmy kilka dni. W szabat wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie - jak sądziliśmy - było miejsce modlitwy. I usiadłszy, rozmawialiśmy z kobietami, które się zeszły (Dz 16, 12-13).
Sformułowanie: „jak sądziliśmy" - nie nasuwa myśli o bezpośredniej inspiracji przez Ducha Świętego. Znów odwoływali się do odnowionego umysłu, a Bóg tak zaaranżował sytuację, że nawróciła się bogata kobieta interesu.
Przysłuchiwała się nam też pewna „bojąca się Boga" kobieta z miasta Tiatyry, imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła. Kiedy została ochrzczona razem ze swym domem, zwróciła się z prośbą: „Jeżeli uważacie mnie za wierną Panu, przyjdźcie do mego domu i zamieszkajcie w nim". I wymogła to na nas (Dz 16,14-15). Wzór, który widzimy za tymi wszystkimi przykładami, jest taki, że pierwsi chrześcijanie przyjęli nakaz misyjny jako deklarację woli Bożej i nie namyślając się więcej, ewangelizowali wszędzie, gdziekolwiek byli. Nie pytali o nadprzyrodzone prowadzenie w tej kwestii.
Przy tym korzystali ze swej mądrości i rozwijali trwałe strategie, których Bóg używał, aby przyciągnąć do siebie ludzi.
Zatem nie potrzebujesz nadprzyrodzonego prowadzenia, aby być świadkiem. Wola Boża w tej dziedzinie jest jasno objawiona! Wykorzystuj każdą możliwość, aby świadczyć o Panu przez słowo i przez czyn - a zobaczysz, że On sam będzie kierował tymi sytuacjami, aby przyciągnąć do siebie ludzi.
Podkreślenie tego stanu rzeczy nie oznacza, że nie otrzymali bezpośredniego prowadzenia Bożego, kiedy podążali za nakazem misyjnym. Oczywiście, Duch Święty przemawiał w tych sytuacjach zawsze, kiedy chciał zmienić kierunek lub gdy w określonym czasie potrzebował posłańca do konkretnego miejsca, aby pomóc jakiejś osobie.
 Nie możemy zapominać, że jesteśmy współpracownikami Boga i że mamy używać naszego odnowionego myślenia, a jednocześnie zawsze zachowywać czujność, aby usłyszeć Boże wskazówki. Miłość do pogubionego świata jest matką wynalazków!
Filip należał do tych, którzy podczas prześladowań zostali wypędzeni z Jerozolimy. Dla niego nie istniało narzekanie czy oskarżanie. Nie zwlekając, poszedł do następnej miejscowości, aby tam głosić słowo Boże. Nie potrzebował w tym celu żadnego bezpośredniego prowadzenia.
Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa (Dz 8,5).
W tym mieście dokonało się potężne przebudzenie. Potem okazało się, że Bóg potrzebował w konkretnym czasie i miejscu posłańca, aby pomóc dworzaninowi z Etiopii. Już wiemy, jak potoczyła się ta historia. Bóg interweniuje bezpośrednio i posyła anioła do Filipa, aby mu powierzyć nowe zadanie (Dz 8, 26). Aby dotrzeć do tego jednego poszukującego człowieka, była potrzebna ta bezpośrednia mowa Boga, zaś tu inaczej, ewangelizacja w mieście Samarii nie wymagała jej, ponieważ i tak była zgodna z wolą Bożą.
Chodzi więc o to, żebyśmy działali dla Boga pełni mądrości i trwali otwarci i wrażliwi na Jego powstrzymywanie, korektę i nowe zadania. Ważne jest, abyśmy trwali w ruchu i nastawili uszu. Być może najpierw powinniśmy pomyśleć o sytuacji, która dotyczyłaby ciebie, aby unaocznić zasady prowadzenia Bożego: masz wolną sobotę, więc wykorzystujesz przedpołudnie, aby pójść i rozdawać broszurki ewangelizacyjne w uczęszczanym miejscu w mieście i rozmawiać tam z ludźmi.
Udajesz się zatem na miejsce spacerów i gdy rozdajesz broszurki i cicho modlisz się językami, przychodzi impuls, by iść jeszcze na bazar. Dlaczego nie miałbyś pójść za tym głosem i nawet po drodze tam jeszcze rozdawać broszurki? Na bazarze głos wewnętrzny mówi do ciebie, abyś podszedł do człowieka w żółtej koszuli po drugiej stronie i zagadnął go. Oczywiście, serce bije ci jak oszalałe, ale odważnie podchodzisz i zaczynasz rozmowę z nim. Okazuje się, że jest prawie tak, jakby on na ciebie czekał. Siadacie na ławce i on oddaje życie Jezusowi.
Oczywiście, jest to tylko wymyślona historia, ale wielokrotnie dzieje się coś podobnego, kiedy działamy dla Boga i kiedy On nas konkretnie wprowadza w nowe ważne sytuacje.
Widzimy więc, że Bóg z reguły uważa za konieczne interweniować przez bezpośrednią mowę, aby nas powstrzymać, zwrócić w innym kierunku albo wysłać jako posłańców do jakiegoś konkretnego miejsca jak Ananiasza poprowadził do Pawła (Dz 9, 10nn), a Piotra do Korneliusza (Dz 10, 9nn). Poza tym możemy używać naszego odnowionego umysłu i liczyć na to że Bóg wkroczy, jeśli nie będzie Mu coś w nas pasować.
Bóg oczekuje od ciebie, że będziesz używał odnowionego umysłu i pracował dla Niego tam, gdzie masz okazję lub gdzie dostrzegasz taką potrzebę. Z całą pewnością On będzie interweniował przez bezpośrednią mowę, jeśli będziesz szedł w niewłaściwym kierunku, będzie chciał zmienić kurs albo będzie chciał użyć cię w konkretnym czasie i konkretnym miejscu jako swojego posłańca.
Za trzecią zasadę podejmowania decyzji - obok oczywistej realizacji nakazu misyjnego i słuchania Bożego głosu jako korekty kursu - uznałbym intensywne używanie odnowionego umysłu.
W Dziejach Apostolskich często natrafiamy na sytuacje, kiedy decyzje są podejmowane przez odnowiony umysł.
Kiedy w Jerozolimie przestało dobrze funkcjonować zaopatrzenie chrześcijan i wdowy po Grekach były pomijane, dwunastu Apostołów zdecydowało, że nie jest dobrze, aby zaniedbywać słowo Boże, a obsługiwać stoły (Dz 6,1-2). Skąd pochodziłaby ta mądra decyzja, jeśli nie z odnowionego umysłu, który nauczył się tak oceniać sytuację, jak Bóg by ją ocenił! Po tej decyzji nie zarządzili modlitwy i postu, aby oczekiwać, aż Pan powie im, które osoby miały wchodzić w grę jako diakoni, lecz poprosili braci:
Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości! Im zlecimy to zadanie (Dz 6, 3).
Te słowa spodobały się wielu i zgodnie z tymi kryteriami wyszukali siedmiu mężczyzn:
Przedstawili ich Apostołom, którzy, modląc się, położyli na nich ręce (Dz 6, 6).
Mianowanie siedmiu diakonów dokonało się bez nadprzyrodzonego prowadzenia, lecz z pomocą odnowionego myślenia, a mimo to nie zaniedbano Bożego potwierdzenia. Kiedy po modlitwie zapanował pokój w ich sercach, położyli na nich ręce i skierowali ich do posługi.
Była to więc zdrowa współpraca odnowionego umysłu z potwierdzeniem Bożym.
Podobnie wysłano spontanicznie nauczycieli do wspierania młodego Kościoła w Antiochii, kiedy usłyszano w Jerozolimie, że powstała tam nowa gmina (Dz 11, 19nn). Była to mądra decyzja zrodzona w odnowionym umyśle.
Wiele sytuacji, które wymagają decyzji, w Dziejach Apostolskich pokazuje nam, że jest rzeczą oczywistą w pracy dla Boga, iż podejmowanie decyzji przy po mocy odnowionego umysłu i bezpośrednia mowa Bogu w jakiejś sytuacji idą ręka w rękę i nie można jednego od drugiego oddzielić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz